Zimą 1919/1920 na froncie polsko-sowieckim odnotowywano tylko działania lokalne. Linia frontu była rozciągnięta od środkowej Dźwiny, wzdłuż Berezyny, Uborci, Słuczy, po Dniestr[2]. Zastój w działaniach wojennych obie strony wykorzystywały na przygotowanie się do decydujących rozstrzygnięć militarnych planowanych na wiosnę i lato 1920[3]. W połowie marca dowództwo sowieckiego Frontu Południowo-Zachodniego rozpoczęło przygotowania do ofensywy siłami 12. i 14 Armii na Płoskirów - Równe. Koncentracja sił Armii Czerwonej nie uszła uwadze dowództwa polskiego. Zarządzono przeprowadzenie serii wypadów, które miały zdezorganizować przygotowania nieprzyjaciela i dostarczyć więcej informacji o jego siłach i zamiarach[4]. Jeszcze w styczniu 26 pułk piechoty ppłk. Emanuela Hermanna został przerzucony na Wołyń i wszedł czasowo w skład 13 Dywizji Piechoty. Do marca pułk zorganizował około trzydziestu wypadów przed przedni skraj obrony[5].
Na początku 1920 26 pułk piechoty przybył ze Śląska na Wołyń, zluzował pododdziały 48 pułku piechoty i objął odcinek obrony „Kościuszko”[6]. II batalion kpt. Wiktora Eichlera obsadził przyczółek mostowy w Zwiahlu. Obronę przyczółka zorganizowano systemem placówek i punktów oporu. Placówki otoczone były zasiekami z drutu kolczastego i wspierały się wzajemnie ogniem. Stanowiska obronne obsadzały rotacyjnie dwie kompanie, a trzecia stanowiła odwód. Obronę wzmocniły dwa samochody pancerne „Dziadek” i „Wnuk”. Wsparcie artyleryjskie zapewniały stojące na zachodnim brzegu Słuczy bateria lekka i bateria ciężka. Punkt obserwacyjny dowódcy batalionu znajdował się na wieży zrujnowanego pałacu[7].
19 marca sowieckie oddziały 58 Dywizji Strzelców podjęły próbę sforsowania Słuczy pod Hulskiem i Iwaszkówką[9]. Atak odparły 5/26 pp oraz pułkowa 4 kompania ciężkich karabinów maszynowych. Ponowny atak nastąpił w nocy z 20 na 21 marca. Forsowanie połączone z uderzeniem na styku 43. i 26 pułków piechoty zostało odparte kontratakiemodwodów 13 Dywizji Piechoty[8]. Jednakże główne uderzenie nieprzyjaciel wyprowadził na przyczółek mostowy pod Zwiahlem. Na tym kierunku uderzyły cztery pułki strzelców, 3 międzynarodowy pułk Armii Czerwonej i 98 pułk kawalerii. Walki wspierały cztery baterie artylerii, dwa samochody pancerne i jeden czołg[5].
20 marca wieczorem rozpoczęło się artyleryjskie przygotowanie natarcia. Ostrzał trwał całą noc, a około 8.00 od strony Romanówki i Kropiwny zaatakowała sowiecka piechota. Pierwszy atak został przez Polaków odparty. Kolejny atak, poprzedzony gwałtowną nawałą ogniową czterech baterii artylerii, rozpoczął się około 11.00. Do natarcia ruszyły gęste tyraliery 516., 520. i 521 pułku strzelców, wspierane przez dwa samochody pancerne i uzbrojony w trzy ckm-y czołg „Ukrainiec”[8]. Wzdłuż toru kolejowego na 6 kompanię nacierał spieszony 98 pułk kawalerii. Jadące szosą samochody pancerne wyprzedziły tyraliery, przerwały zasieki z drutu kolczastego i wjechały na stanowiska 7 kompanii. Kompania rozpoczęła odwrót. Obserwatorzy artylerii musieli opuścić swoje punkty obserwacyjne i baterie polskie przerwały ogień. Dowódca polskiego batalionu skierował kompanię 27 pułku piechoty do obsadzenia luki między 6 i 7 kompanią, a dowódca pułku ppłk Hermann wsparł II batalion kompanią techniczną 26 pp i 1/XIII bsap. 1. kompania XIII bsap. otrzymała rozkaz obejścia, wspólnie z dwoma plutonami odwodowej 8 kompanii, nieprzyjaciela przez Łubczyce i zaatakowania jego tyłów. Kompania techniczna 26 pp z 7 i resztą 8 kompanii piechoty, przy wsparciu samochodów pancernych, ruszyła do kontrataku po obu stronach szosy[8][10]. Pocisk z działka polskiego samochodu pancernego „Dziadek" przebił pancerz czołgu „Ukrainiec" i Polacy zdobyli go. Po utracie czołgu, zagrożeni oskrzydleniem Sowieci rozpoczęli szybki odwrót. Do 14.00 Polacy odzyskali wszystkie utracone placówki i punkty oporu[11][12].
Bilans walk
Skuteczna obrona przyczółka przez II batalion 26 pułku piechoty zniweczyła sowieckie plany odrzucenia Polaków znad Słuczy.
Sukces okupiony został stratą około 20 poległych i rannych[13].
Po walce grupa sowieckich komunistów z 516 pułku strzelców wystosowała do dowództwa Frontu list z protestem przeciwko niewłaściwemu użyciu pułku, który po ataku na pozycje polskie praktycznie przestał istnieć[14][15].