9 maja grupa za pośrednictwem oficjalnego konta na facebooku oraz strony internetowej, podała do wiadomości czternaście dat letnich koncertów[6]. 11 maja zespół odwołał swój występ we Freedom Hill Amphitheatre w Detroit. Management zespołu wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym poinformował, że nowa data koncertu zostanie podana wkrótce[7]. 12 maja za pośrednictwem Blabbermouth.net poinformowano, że zespół wystąpi na festiwalu Houston Open Air 24 września, m.in. obok Avenged Sevenfold, Deftones i Slayera[8].
18 maja poinformowano o pięciu nowych datach, podczas których zespół kontynuował występy w ramach tournée Not in This Lifetime... Tour Guns N’ Roses[9]. Wokalista William DuVall odnosząc się do wspólnych koncertów przyznał: „Jesteśmy zaszczyceni aby móc to zrobić. Zagraliśmy dwa pierwsze występy w T-Mobile Arena w Las Vegas kilka miesięcy temu, więc to był naturalny wybór, że chcemy połączyć się z nimi podczas trasy stadionowej”[10].
W związku z wyprzedaniem występu w Beacon Theatre w Nowym Jorku 25 lipca, zorganizowano dodatkowy koncert dzień później[11]. 24 maja podano do wiadomości nową datę – 18 lipca w Cincinnati[12]. 6 czerwca poszerzono trasę koncertową o jedenaście nowych dat[13]. 13 czerwca do rozkładu tournée dodane zostały trzy nowe lokacje występów.
Setlista
Zespół w trakcie Not in This Lifetime... Tour prezentował skróconą setlistę do około 40 minut[5]. W ramach własnego etapu, muzycy wykonywali średnio szesnaście utworów[14]. Materiał obejmował zestaw kompozycji ze wszystkich albumów studyjnych oraz minialbumów[14].
W roli supportu na trasie występowały formacje The New Regime[17], Mike Geier jako Puddles Pity Party podczas koncertu w Beacon Theatre 26 lipca[18], The Pink Slips dowodzony przez córkę Duffa McKagana Grace na stadionie CenturyLink Field 12 sierpnia[19] oraz Staticland, zespół wokalisty Jeffa Angella[20].
The New Regime (6 lipca–9 lipca, 30 września–4 października, USA)
Puddles Pity Party (26 lipca, USA)
The Pink Slips (12 sierpnia, USA)
Staticland (26 września–27 września, USA)
Krytyka
Neil Lim Sang z Seattle Music News napisał: „Co za wspaniała noc dla wszystkich obecnych”, odnosząc się do koncertu grupy w Paramount Theatre z 8 lipca[17]. W dalszej części autor dodał: „Zespół był w dobrej formie po kilku dniach popierających występy na stadionach reaktywowanego Guns N’ Roses. Scena była dość zgrabna, z prostym wzniesieniem dla perkusji i sześcioma wieżami z ruchowymi światłami, które w ciągu całego wieczoru przyniosły spektakularne widowisko”[17]. Sang pochwalił DuValla podkreślając, że „doskonale harmonizuje się z Cantrellem i basistą Mikiem Inezem”[17]. Recenzent podkreślił, że duży aplauz wśród publiczności wywołała kompozycja „Sunshine”, którą Cantrell zapowiedział mówiąc: „nie graliśmy tego od jakiegoś czasu, więc wybaczcie nam jeśli coś spieprzymy”[17]. Sang zaznaczył, że zespół został entuzjastycznie powitany w rodzinnym mieście, w którym nie grał od kilku lat. Każdy z utworów był chóralnie odśpiewany przez zgromadzoną publikę[17]. Dustin Halter z alternativenation.net recenzując występ Alice in Chains w Beacon Theatre 26 lipca, zwrócił uwagę na „napełniające harmonie wokalne Cantrella i Duvalla” oraz wielką energię w trakcie trwania koncertu, podczas którego publiczność bardzo dobrze się bawiła. Autor podkreślił melancholijny nastrój podczas wykonywania „Down in a Hole”, gdy tłum skandował nazwisko Staleya. Halter wyraził pochlebną opinię o grze Duvalla na gitarze, która według niego znakomicie uzupełniała się z partiami Cantrella[21]. Melina Robinson z „Las Vegas Review-Journal” odnosząc się do występu Alice in Chains w The Joint napisała: „Dualistyczny, ciężki i melodyjny dźwięk, w połączeniu z pulsującymi światłami, odbywał się na scenie centralnej przez ponad półtorej godziny. «Them Bones», «Angry Chair» i «Down in a Hole» to klasyczne utwory z repertuaru Alice in Chains, które uświetniły pierwszy etap show”[22]. Autorka podkreśliła, że zespół oddał hołd dla Staleya i Mike’a Starra, dedykując im „Nutshell”[22]. Robinson zwróciła uwagę na fakt, że „DuVall wykonał właściwy hołd w stosunku do zmarłego frontmana, dodając własne elementy. Podczas gdy jego naturalna wibracja nigdy nie będzie równa burzliwemu blasku Staleya, jego wokal i zdolność do harmonizacji z Cantrellem, zapewniają znajomą dysonansowość Alice in Chains”[22]. Autorka zaznaczyła przy tym, że „dzięki przyjęciu przez zespół formuły dwóch gitarzystów, udało się uzyskać lepsze odtworzenie każdej warstwy, która została stworzona na albumach”[22].