2 maja 2014 o godz. 14:00 w Odessie rozpoczął się pochód zwolenników jedności Ukrainy z udziałem kibiców Czornomorcia Odessa i Metalista Charków[2]. Jednocześnie aktywiści Antymajdanu zbierali się na Prospekcie Aleksandrowskim. Manifestacja Antymajdanu została zaatakowana o 14:40 przez mężczyznę o nieustalonej tożsamości, który strzelał z broni pneumatycznej[3]. Następnie demonstranci Antymajdanu zaatakowali kibiców. W czasie ataku użyto broni palnej[3]. W gwałtownych starciach ulicznych zginęły cztery osoby[4].
Wieczorem ukraińscy nacjonaliści i bojownicy Prawego Sektora obrzucali koktajlami Mołotowa namioty rozstawione przez działaczy Antymajdanu na Kulikowym Polu otaczającym budynek związków zawodowych w Odessie[3]. Od ognia i w rezultacie brutalnych pobić zginęło osiem osób[4]. Według relacji naocznych świadków milicja nie reagowała na te wydarzenia, choć stała tuż obok[3]. Po rozbiciu obozowiska na Kulikowym Polu demonstranci Antymajdanu wycofali się do budynku związku zawodowych, który został podpalony przez ukraińskich nacjonalistów. Spowodowało to wybuch pożaru, w którym 31 osób zginęło w płomieniach, a 11 zabiło się po skoku z okna na trzecim lub czwartym piętrze[4]. Straż pożarna dotarła na miejsce dopiero po pół godzinie od otrzymania zgłoszenia, pomimo że remiza znajduje się bardzo blisko obiektu[3]. Jak odnotowała „Grupa 2 Maja”, zajmująca się prowadzeniem niezależnego śledztwa w tej sprawie, strażacy i demonstranci proukraińscy ewakuowali osoby przebywające w płonącym budynku związków zawodowych. Część działaczy proukraińskich próbowała atakować oraz brutalnie przesłuchiwać ewakuowanych, ale milicjanci i reszta działaczy im przeszkodziła[5].
W trakcie walk na Prospekcie Aleksandrowskim, Kulikowym Polu i pożaru budynku związków zawodowych zginęło łącznie 48 osób, w tym 46 aktywistów Antymajdanu. 247 osób odniosło rany[6], aresztowano 123[6].
Dzień do tragedii przed spalonym domem związków zawodowych w Odessie zebrali się zarówno zwolennicy jedności Ukrainy jak i separatyzmu. Dwutysięczny tłum skandował: „Odessa to rosyjskie miasto!”[11]. Doszło do mniejszych niepokojów i przepychanek między demonstrantami, tym razem jednak zgromadzone duże siły milicji nie dopuściły do rozlewu krwi[12]. 4 maja prorosyjscy demonstranci zaatakowali komisariat, staranowali bramę i wybili kamieniami okna, po czym otoczyli budynek, wobec czego dla uspokojenia tłumu milicjanci zdecydowali się wypuścić 67 aresztowanych[13]. W innym miejscu w mieście zwolennicy federalizacji zaatakowali reportera ukraińskiego kanału informacyjnego Piatyj kanał[14]. Z kolei kilkaset osób popierających Euromajdan przeszło na miejsce pożaru, podniosło ukraińską flagę i uczciło ofiary minutą ciszy[15]. Później w mieście nie dochodziło już do prorosyjskich wystąpień na dużą skalę.