Tematem filmu jest starcie postaw tradycjonalistki Muli oraz jej siostry Kai, które rywalizują o prawo do wychowania Niny, biologicznej córki Kai. Za debiut reżyserski oraz scenariusz Szelc otrzymała nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych i została uhonorowana Paszportem „Polityki”. Recenzenci filmu podkreślali wielokrotnie nawiązania do tradycji polskiego romantyzmu oraz dorobku takich europejskich twórców, jak Lars von Trier i Jorgos Lantimos.
Treść
Z okazji pierwszej komunii świętej dziewczynki o imieniu Nina, jej rodzice Mula i Michał zapraszają rodzinę do domu w Kotlinie Kłodzkiej. Wkrótce dołącza do nich rodzeństwo Muli – siostra Kaja oraz brat Andrzej z żoną Anną i dziećmi. Okazuje się, że Kaja jest biologiczną matką Niny, która po urodzeniu dziecka zniknęła na kilka lat, a wychowaniem jej córki zajęła się Mula, która dba również o chorą matkę. Zapracowana Mula ma żal do siostry, a zarazem obawia się, iż jej obecność może zniszczyć jej relację z Niną. Po przyjeździe gości następuje szereg irracjonalnych wydarzeń – matka sióstr powraca do zdrowia, a Nina odmawia przystąpienia do komunii[1].
Za produkcję obrazu odpowiadało Studio Filmowe Indeks, powołane przez ówczesnego rektora Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, Mariusza Grzegorzka. Stworzenie studia miało w zamierzeniu pomóc przyszłym absolwentom szkoły w tworzeniu niekomercyjnego, autorskiego debiutu. Jedną ze studentek PWSFTviT, które na tym skorzystały, była Jagoda Szelc[3]. Tworząc swój pełnometrażowy debiut, Szelc planowała, iż Wieża będzie protest songiem wymierzonym przeciw destrukcyjnym ambicjom człowieka:
W skali mikro opowiada o kryzysie rodziny, jednak w skali makro to historia o obsesji kontroli: codziennej pogoni, postrzeganiu ambicji jako wartości pozytywnej, a także przekonaniu, że miłość można posiadać na własność. Ten zespół cech to coś, co stoi w jawnej opozycji do naszej natury; jest jakimś zaprzeczeniem pierwotnej postawy „let it go”[3].
Na potrzeby prac nad filmem Szelc zamierzała przyjąć poetykę naturalistyczną, w związku z czym zrezygnowała z profesjonalnej obsady aktorskiej: „Chciałam, żeby to byli ludzie w pewnym sensie nieznani, którzy by byli bardzo wiarygodni”[4]. Dlatego też w głównych rolach pojawili się naturszczycy Anna Krotoska i Małgorzata Szczerbowska, przyciągnięte metodą pracy przyjętą przez Szelc. Krotoska stwierdzała, że udział w filmie to „najpiękniejsza praca, jaką do tej pory wykonałam”[5].
Zdjęcia do Wieży zrealizował Przemysław Brynkiewicz. Okres zdjęciowy rozpoczął się 23 maja 2016. Materiał kręcono w Kotlinie Kłodzkiej[2]. Łączny budżet filmu wyniósł około 2,3 miliona złotych, z czego kwotę niemal 1,5 miliona złotych pokrył Polski Instytut Sztuki Filmowej[6]. Film został ukończony w 2017 roku po montażu dokonanym przez Annę Garncarczyk[2], po czym trafił do obiegu festiwalowego. 19 września 2017 zaprezentowany został na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni[7]. Premiera Wieży w kinach odbyła się 23 marca 2018[2].
Odbiór
Frekwencja kinowa
W krajowych kinach odnotowano niską frekwencję widzów podczas seansów filmu. Wedle szacunków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej obejrzało go nieco ponad 23 tysiące widzów[8].
Recepcja krytyczna w Polsce
Film został na ogół pozytywnie przyjęty przez krytyków. Jakub Popielecki z portalu Filmweb przekonywał, że „Szelc porywa się na opowieść o kondycji ludzkiej. Horror jest tu przede wszystkim horrorem egzystencji, tragedią niewygodnego rozkroku, w jakim tkwi człowiek”[9]. Popieleckiemu nasunęły się porównania Wieży z AntychrystemLarsa von Triera oraz kinem Mariusza Grzegorzka[9]. Łukasz Maciejewski twierdził, że film Szelc „spodobałby się Marii Janion” dzięki ustawicznym nawiązaniom do polskiego romantyzmu[10], aczkolwiek wychwycił też aluzje do filmów Jorgosa Lantimosa oraz starogreckiego mitu o Medei[10]. Grzegorz Fortuna junior na łamach „Kina” rozwijał interpretację w duchu romantycznym, twierdząc, iż „Jagoda Szelc sięga do przepastnej szafy słowiańskiego folkloru” i przywraca zapomnianą postać „szeptuchy, która nie jest postacią negatywną i wrogą, ale ambiwalentną i ulotną”[11]. Fortuna dowodził ponadto, że w Wieży „apokalipsa nie wiąże się […] z buntem maszyn, wybuchem bomb jądrowych i wszechobecnym radioaktywnym pyłem, ale z powrotem do szamaństwa; do czegoś pierwotnego, tajemniczego, wypychanego ze zbiorowej świadomości”[11].
Piotr Mirski w recenzji dla „Dwutygodnika” uważał, iż film Jagody Szelc jest antytezą dzieła Krzysztofa SkoniecznegoHardkor Disko: „O ile Hardkor Disko stanowi zaledwie zlepek buńczucznych haseł, klisz i efekciarskich chwytów, to Wieża. Jasny dzień może służyć za wzór młodego, radykalnego kina artystycznego”[12]. Jarosław Kowal z portalu Film.org.pl doceniał dojrzałość debiutu Szelc i dowodził, że Wieża jest filmem na pograniczu wielu gatunków: „Szelc tworzy ponad gatunkami, na pograniczu świata rzeczywistego oraz metafizyki, ale zamiast podsycać konflikt, po prostu zauważa ich istnienie, a już na pewno nie namaszcza któregokolwiek na lepszy od drugiego”[13].
Łukasz Adamski z portalu wPolityce.pl zwrócił uwagę na problematyczną wymowę Wieży: „Nie tylko stylistycznie jest to kino przeznaczone dla wąskiego grona widzów, ale również jego wymowa jest bardzo niepokojąca”[14]. Jego zdaniem film przekonuje, że współczesnym, zeświecczonym Polakom w obliczu braku Boga pozostaje „gęsty las i oddanie pokłonu innemu bóstwu”[14]. Zdaniem Adriana Luzara z portalu Interia film Jagody Szelc cechuje się stylem „nieuporządkowanym, nieco kulawym, zderzającym zbyt gorliwy, dokumentalny realizm i sceny niczym z filmów Xaviera Dolana”[15].
Recepcja krytyczna za granicą
Wieża zwróciła też uwagę zagranicznych krytyków. Sarah Ward z brytyjskiego magazynu „Screen” wytypowała film Jagody Szelc jako jeden z dziesięciu kobiecych utworów do obejrzenia w 2018 roku[16]. Jednakże Neil Young z pisma „Hollywood Reporter” ocenił Wieżę negatywnie, twierdząc, iż choć w filmie „widać przebłyski talentu na różnych frontach”, ostatecznie jest on „pustą powtórką z utartych stylistycznych tropów”[17]. Ben Sachs z pisma „Chicago Reader” porównał debiut Szelc do innych kobiecych dzieł: Bagna (2001) Lucreci Martel oraz Cudów (2014) Alice Rohrwacher, ale zaznaczył, że u Jagody Szelc „brakuje humoru i współczucia, jakie cechują inne filmy. Perspektywa Szelc jest tak pesymistyczna i mroczna, że często można odnieść wrażenie, iż jest to film grozy, a przytłaczająco upiorna muzyka i efekty dźwiękowe potęgują to skojarzenie”[18].