Ludzkość (film)
Ludzkość (fr. L'humanité) – francuski film kryminalny z 1999 roku w reżyserii Bruno Dumonta. Zdjęcia kręcono na północy Francji, w departamentach Nord (Bailleul, Lille) i Pas-de-Calais (Ambleteuse). Tematem filmu jest śledztwo w pewnej francuskiej wiosce, prowadzone przez niezdolnego do wyrażania uczuć śledczego, który musi odnaleźć sprawcę gwałtu i morderstwa popełnionego na 11-letniej dziewczynce. Obsadana podstawie źródła[1]:
NagrodyDrugi film w dorobku Dumonta, pomimo zbulwersowania części krytyków i widowni, został doceniony na 52. MFF w Cannes[2]. Odtwórcy głównych ról w filmie, Emmanuel Schotté (Pharaon) oraz Séverine Caneele (Domino), zostali uhonorowani nagrodami za aktorstwo[2], a sam Dumont otrzymał Grand Prix Jury[3].
Bruno Dumont, „Kino”, nr 12/2000
OpisDumont stworzył w Ludzkości niemalże surrealistyczną wizję świata dzięki posłużeniu się surowym naturalizmem[2]. Ukazał małe miasteczko we francuskiej Flandrii (Bailleul[4]) i jego mieszkańców postawionych w obliczu wstrząsającego morderstwa 11-latki[2]. Film zamiast na śledztwie, koncentruje się raczej na codziennym życiu trójki bohaterów[4]. Główny bohater filmu to otoczony aurą śmierci, samotny Pharaon który bada okoliczności zabójstwa[2]. Ukazana jest także jego sąsiadka i pracownica fabryki Domino i jej chłopak Joseph[4][5]. InterpretacjaNiejednoznaczność poszczególnych scen pozwala mnożyć tropy interpretacyjne i oceniać bohaterów wedle subiektywnych odczuć, przez co każdy widz może zdecydować, jak zechce odebrać tę historię[4]. W dziele francuskiego reżysera upatrywano inspiracji kinem Roberta Bressona[6], polegającym na oddramatyzowaniu wydarzeń dziejących się na ekranie oraz realistycznej, jeśli nie naturalistycznej, grze aktorów-naturszczyków[7][8]. Przedstawiony jest tu prowincjonalny świat naznaczony złem i fatalizmem[4]. Dumont przybliża agresję przypisaną ludzkiemu życiu i tkwiące w nim piękno[2]. Dzięki niewielkiej społeczności można ocenić kondycję całej ludzkości, a także postawę człowieka względem religii[4]. Umiejętnością reżysera tego filmu jest odkrywanie i prowadzenie autentycznych w swej grze aktorów amatorów, znalezionych na ulicy i namówionych do współpracy[2]. Surrealistyczność filmu uzyskana jest bez filmowych, hollywoodzkich sztuczek[5]. Film przyciąga i utrzymuje w stanie hiper-świadomości świata przyrody[5]. Efekt, osiągany przez reżysera w filmie może wydawać się psychodeliczny lub wywoływać sprzeciw[2]. Motyw kryminalnego śledztwa zostaje w filmie potraktowany pretekstowo, a przyjemność dochodzenia do rozwiązania tajemnicy zbrodni zostaje widzowi odebrana[9]. Dla Dumonta policyjne śledztwo w sprawie brutalnego przestępstwa jest jedynie pretekstem do głębszych poszukiwań, o czym świadczy fakt, że ustawia morderstwo w piątek, pozostawiając weekend na zajęcie się innymi sprawami[10]. Dopiero po zakończeniu weekendu odmieniony Pharaon zabiera się do pracy, próbując rozwiązać sprawę[10]. Niezmienność i monotonia egzystencji trójki głównych bohaterów przedstawiana jest nie tylko za pomocą dyskotek czy spacerów po ulicach, ale też scenami seksu, który stanowi ich jedyną rozrywkę[4]. Sceny seksu należą do najbardziej jednoznacznych kadrów nakręconych do filmu niepornograficznego[5]. Te szorstkie, bezpretensjonalne relacje pozbawione delikatności mają brutalną pilność, która ukazuje cielesną namiętność jako akt przemocy, krok od gwałtu[5]. W tle pobrzmiewają echa wielkich czasów i ludzi: sportretowane zostaje lokalne muzeum, a wzniecony na moment strajk pracowników fabryki, kończy się równie szybko, jak się rozpoczął[4]. Zapał znika także pośród wolno sączących się spraw dnia codziennego: senna narracja i statyka ujęć jest tu przeciwstawna przerażającej treści filmu – przedstawia ludzi jako pustych, rozczarowujących a nawet kalekich emocjonalnie[4]. Film drażni nas możliwością, że wybuchowo żywy Joseph, lekkomyślny za kierownicą, może być również mordercą[5]. Zdaniem Stephena Holdena, celem sceny końcowej jest wciągnięcie każdej postaci – właściwie całej ludzkości – w tragedię[5]. W złożonym na końcu przez Pharaona pocałunku można odczytać akt współczucia, a być może radości[4]. Można przypuszczać, że jego nadwrażliwość na zło zmusza policjanta do oswojenia i oddemonizowania w ten sposób zła[4]. Nad wydarzeniami czuwa Bóg, wcielony w rzeźbę ukrzyżowanego Chrystusa, która na krótką chwilę pojawia się w kadrze[4]. Przechodząca obok otwartego kościoła Domino wyciąga słuchawki z uszu zdając się słyszeć głos Boga[4]. Bóg jednak milczy, więc pozostaje jej już tylko pójść dalej[4]. Imię głównego bohatera może być symboliczne – może on stanowić rodzaj łącznika między ludźmi a Bogiem[4]. Imię jego sąsiadki może sugerować siłę sprawczą i dominującą wobec pozostałych męskich bohaterów postawę[4]. Imię jej chłopaka budzi skojarzenia z biblijnym Józefem, który wprowadzał syna w męskie, dorosłe życie[4]. W tym filmie najbardziej niesamowite jest to, co najbardziej podstawowe i ludzkie: współczucie i być może przebaczenie[10]. Cud w tym agnostycznym filmie to nie ukazanie lewitacji ciała ukojonego w smutku bądź medytacji, ale to, że w obliczu przerażenia bohater znajduje w sobie możliwość pocieszenia sprawcy, a może nawet próbę wyssania zła z jego ciała pocałunkiem tak zapalonym, jak bezpłciowym[10]. Morderstwo jest tu rozpatrywane na spektrum zwykłych ludzkich zachowań[10]. Dumont przypomina, że istnieją popędy, nad którymi nie można mieć kontroli, ale też to, co z nimi się zrobi – jest inną sprawą[10]. Reżyser zachęca do poszukiwania transcendencji bez utraty przy tym swojego miejsca w rzeczywistości[10]. Moment lewitacji nie jest tu bardziej niezwykły jak rzucenie się na uprawianą ziemię – to tylko fizyczne następstwa sprzecznych sił rozrywających bohatera[10]. ![]() Zdaniem Jakuba Majmurka tematem dzieła jest (meta)refleksja nad problemem reprezentacji (fabuły, postaci, gatunkowych konwencji) w kinie[9]. Obrazy-afekty z filmu odsyłają do obrazu „L’origine du monde” Courbeta[9]. Główny bohater filmu jest wnukiem lokalnego malarza[10]: w jednej ze scen widzimy, jak zanosi posiadany przez niego obraz do lokalnego muzeum[9]. Dzięki temu uwidoczniono tu porządek reprezentacji powiązany z figurą muzeum: instytucji, która z obrazów produkuje, akumuluje i przechowuje wiedzę[9]. Z drugiej jednak strony – mamy też serię wychodzących poza porządek reprezentacji obrazów-afektów, burzących nastawioną na produkcję wiedzy („rozwiązanie zagadki”) konwencję kryminału[9]. Przypisy
Linki zewnętrzne
|