Mary Henry uległa poważnemu wypadkowi, ale uszła z życiem. Stara się dojść do siebie i przyjmuje posadę organistki w kościele. Zaczyna prześladować ją tajemniczy, upiorny mężczyzna.
Albert Nowicki (His Name is Death) podsumował film, pisząc: "Opowieść o niezrozumieniu i gniewie egzystencjalnym, kuriozum, pełne dziwacznych zależności, niekiedy wręcz eksperymentalne w formie i treści. Aspołeczny, pasywny stosunek Mary do życia stawia filary ciekawych kontekstów scenariuszowych, choć wiele się z tej podbudowy nie wywiązuje. Najlepiej traktować Karnawał... jako marę senną, przełożoną na duży ekran, jako wariację na temat WampiraCarla Theodora Dreyera."[1]