II wojna światowa, koniec roku 1944, front zachodni we Francji. Pluton porucznika Costy usiłuje zdobyć niemiecki bunkier. Powodzenie ataku zależy od wsparcia reszty kompanii dowodzonej przez kapitana Cooneya. Jednak w decydującym momencie, kiedy niemiecki ogień przygważdża i dziesiątkuje ludzi Costy, pomoc nie nadchodzi – tchórzliwy Cooney nie wydaje rozkazu do ataku.
Po pewnym czasie Costa otrzymuje kolejne zadanie – przeprowadzenie rozpoznania niedużego miasteczka La Nelle. W wypadku napotkania oporu Niemców ma otrzymać niezwłoczne wsparcie kapitana Cooneya. Costa wkracza do miasteczka, jednak musi się na zdobytym przyczółku przeciwstawić silnemu naporowi Niemców wspieranych czołgami. Ponosi duże straty, a pomimo wezwań przez radio, obiecana pomoc nie nadchodzi. Wycofuje się wraz z kilkoma ocalałymi ludźmi i ciężko ranny dociera do kwatery Cooneya. Chce go zabić, jednak na skutek odniesionych ran umiera zanim zdąży to zrobić. Cooney chce się poddać, terroryzując swoich żołnierzy bronią – wie, że jako oficerowi nic mu nie grozi, a los jego żołnierzy niewiele go obchodzi. Jednak inny oficer, porucznik Woodruff, nie zamierza na to pozwolić – strzela do Cooneya. Swoje strzały do tchórzliwego kapitana oddają również ocaleli żołnierze z oddziału Costy.
Cała ta sytuacja jest olbrzymim dylematem moralnym dla Woodruffa. Z jednej strony, przy wsparciu podległych mu żołnierzy, zabił tchórzliwego dowódcę, przez którego poległo wielu jego kolegów i zapobiegł poddaniu się oddziałom SS. Jednocześnie jednak zdaje sobie sprawę, że dokonał czegoś w rodzaju samosądu, który nawet w warunkach wojennych nie powinien mieć miejsca. Jego żołnierze, nie mają wątpliwości – zgodnie twierdzą, że kapitan Cooney poległ od kul niemieckich, a sam Woodruff nie mógł jednoznacznie stwierdzić czy jest jego zabójcą, ponieważ nie tylko on strzelał. Jego zwierzchnik – bystry podpułkownik Bartlett zdaje sobie doskonale sprawę co naprawdę się wydarzyło. Okazuje się być dowódcą wyjątkowo cynicznym i pragmatycznym, a cała sytuacja jest mu tylko na rękę. Na miejsce nieudolnego Cooneya mianuje z awansem na kapitana Woodruffa, a poległych Costę i Cooneya uznaje po prostu za bohaterów poległych w walce. W ostatniej scenie filmu Woodruff łączy się telefonicznie z dowódcą dywizji generałem Parsonsem – nie wiadomo co mu zamelduje, czy insynuowaną wersję podpułkownika Bartletta czy prawdę.