Zbrodnia w Złoczewie 1939 – masowy mord na polskiej i żydowskiej ludności cywilnej dokonany przez Niemców w przygranicznym miasteczku Złoczew podczas kampanii wrześniowej 1939 roku. W nocy 3/4 września 1939 esesmani z pułku „Leibstandarte Adolf Hitler” wspólnie z żołnierzami 17 Dywizji Piechoty zamordowali około 200 mężczyzn, kobiet i dzieci – mieszkańców Złoczewa oraz uchodźców z sąsiednich miejscowości. Na skutek dokonanych przez Niemców podpaleń zagładzie uległo 80 procent zabudowy miasteczka.
Preludium
Złoczew jest niewielkim miasteczkiem położonym przy szosie Wrocław–Łódź, niespełna 23 kilometry na południe od Sieradza[1]. W 1939 liczył około 5300 mieszkańców, z czego 39 procent[a] stanowiła ludność żydowska[2]. W owym czasie Złoczew był położony w strefie przygranicznej – zaledwie 40 kilometrów od ówczesnej granicy polsko-niemieckiej[1].
W ciągu pierwszych dwóch dni wojny w miasteczku zgromadziło się wielu uchodźców, którzy starali się uciec na wschód przed nadciągającymi wojskami niemieckimi[3]. 3 września 1939 niebroniony Złoczew został bez jednego wystrzału zajęty przez oddziały niemieckiej 8 Armii. Niemieckie kolumny zmotoryzowane szybko przejechały przez miasteczko, kierując się dalej na wschód[1]. W dworku Tyszkiewiczów zatrzymał się niemiecki sztab[4].
Masakra
W nocy z 3 na 4 września niemieccy żołnierze niespodziewanie przystąpili do podpalania domów i mordowania ludności Złoczewa. Na skutek ostrzału z broni maszynowej, wybuchów granatów oraz w pożarach wznieconych przez żołnierzy SS-Verfügungstruppe i Wehrmachtu zginęły dziesiątki Polaków i Żydów. Z zeznań świadków wynika, że niemieccy żołnierze otwierali ogień do każdego napotkanego cywila, nawet do tych, którzy próbowali uciec z płonących budynków[1][4]. Wiele ofiar zostało zamordowanych z wyjątkową brutalnością – relacje świadków mówią między innymi o wrzucaniu ludzi żywcem do płonących domów oraz o mordowaniu małych dzieci kolbami karabinowymi[4]. Wśród zamordowanych znalazł się polski żołnierz, który zgubiwszy swoją jednostkę, zaplątał się do Złoczewa. Niemieccy żołnierze zakłuli go na śmierć bagnetami[1].
Łącznie zamordowano tej nocy 200 Polaków i Żydów, mężczyzn, kobiet i dzieci[5]. Po wojnie udało się zidentyfikować 71 ofiar[4] – z czego 58 pochodzących ze Złoczewa[1]. Zdecydowaną większość zamordowanych stanowili uchodźcy z sąsiednich miejscowości (m.in. Lututowa i Wielunia). Wywołane przez niemieckich żołnierzy pożary trwały kilka dni. W ich rezultacie Złoczew został spalony w 80 procentach[4]. Zagładzie uległy 243 budynki mieszkalne i gospodarcze. Sceneria płonącego Złoczewa została później wykorzystana w nazistowskiej kronice filmowej[3].
Zbrodni w Złoczewie dokonali esesmani z pułku „Leibstandarte Adolf Hitler” oraz żołnierze Wehrmachtu z 95 pułku 17 Dywizji Piechoty[5].
Po wojnie
Śledztwo w sprawie masakry w Złoczewie prowadziła po zakończeniu wojny zachodnioniemiecka prokuratura. Umorzyła ona postępowanie, twierdząc iż nie sposób ustalić, które konkretnie pododdziały 17 D. Piech. i pułku SS „Leibstandarte Adolf Hitler” znajdowały się w tym czasie w Złoczewie[b]. Ponadto niemieccy prokuratorzy uznali, iż krwawa pacyfikacja miasteczka mogła być spowodowana „wrogim zachowaniem polskiej ludności cywilnej”. Przyznano przy tym, iż niektóre zabójstwa dokonane przez niemieckich żołnierzy (jak zamordowanie 1,5-rocznego dziecka kolbą karabinu) stanowiły zbrodnię wojenną, lecz śledztwo umorzono, gdyż „do wniesienia oskarżenia konieczne byłoby zidentyfikowanie sprawcy i przesłuchanie go”, co z góry uznano za niemożliwe[4].
Uwagi
- ↑ 2067 osób.
- ↑ Uzasadniano to m.in. faktem, iż nie zachował się dziennik nr 1 działań bojowych pułku SS „Leibstandarte Adolf Hitler”, a zachowany dziennik nr 2 zaczynał się dopiero od 5 listopada 1939.
Przypisy