W latach czterdziestych XIX wieku Kalifornia była odległą prowincją, gdzie mało kto się osiedlał. Szwajcarski imigrant John Sutter próbował zrobić interes na wielkiej farmie bydła w okolicach dzisiejszego San Francisco. Posiadał pogłowie liczące kilkanaście tysięcy sztuk, kupione na kredyt, oraz setki pracowników. W 1847 roku wysłał Johna Marshalla z 20 pracownikami nad rzekę American w okolice dzisiejszej miejscowości Coloma około 50 mil dalej celem zbudowania tartaku[1]. Budowa była prawie skończona, kiedy 24 stycznia 1848 roku Marshall zauważył świecący mały samorodekzłota. Pomimo kontynuacji poszukiwań nie natknięto się jednak na dużo więcej. Marshall zabrał próbki do Suttera, gdzie po weryfikacji okazów postanowili zachować odkrycie w tajemnicy. Obawiali się bowiem napływu poszukiwaczy złota i ruiny swoich interesów[2].
Kiedy wiadomość i tak rozeszła się po okolicy, handlarz z San Francisco nazwiskiem Samuel Brannan postanowił sam zarobić na odkryciu. Zaczął wykrzykiwać po ulicach o odkryciu, pokazując na dowód pył złota w butelce[3]. Gorączka chwyciła, a Brannan zarobił błyskawicznie astronomiczną kwotę 36 tysięcy dolarów. Wykupił on mianowicie wszystkie szpadle i sita w okolicy i sprzedawał je amatorom złota po cenie kilkadziesiąt razy większej[4].
Ludzie próbowali dostać się do Kalifornii najróżniejszymi sposobami, nawet pchając taczki. Część przebywała drogę dookoła Ameryki Południowej na kliprach[6] lub skracając drogę przez Panamę, pokonując przesmyk pieszo[7][8]. Największe fortuny na gorączce zrobili jednak spekulanci.