Ordynator szpitala w Warszawie wiedzie monotonne życie samotnika w mieszkaniu na blokowisku. Jedynymi jego towarzyszami są rybki w akwarium oraz papużka. Pewnego razu młoda skrzypaczka Dorota Geller, która dwa lata wcześniej przejechała psa ordynatora, puka do jego mieszkania. Dorota pyta ordynatora o swojego męża Andrzeja, himalaistę, który przebywa na oddziale szpitala, w którym pracuje ordynator. Zapytany zbywa Dorotę stwierdzeniem, że może ją przyjąć dopiero na dyżurze w szpitalu[1]. Kiedy ordynator popija mleko w swoim mieszkaniu, przychodzi doń gospodyni Basia. Mężczyzna opowiada jej o swej roślince, która „coś mi choruje”[2]. Akcja przejściowo przenosi się do mieszkania Doroty, która odsłuchuje nieodebrane połączenia telefoniczne[3].
Ordynator, opowiedziawszy Basi anegdotę ze swej pracy, wychodzi na korytarz bloku, gdzie znów spotyka Dorotę. Mówi jej, że dozorca skarżył się, iż ktoś wyrzucił zająca spod balkonu; ordynator zawiadamia Dorotę, że może ją przyjąć wyłącznie w miejscu pracy. Dorota wraca do swego pokoju, gdzie odziera swoją roślinkę na balkonie z liści i pozostawia samą łodygę. Odbiera od listonosza chorobowe, po czym wychodzi z mieszkania. Ordynator po przyjściu do szpitala zastaje Dorotę już przy mężu. Skrzypaczka, otrzymawszy pozwolenie na widzenie się z ordynatorem, pyta o stan męża. Ordynator stwierdza, że stan Andrzeja jest ciężki, ale nie podaje szczegółów. Kobieta wychodzi z gabinetu[4].
Gdy ordynator kończy swój dyżur, Dorota czai się na niego w swym samochodzie i śledzi go. Gdy jednak gubi jego ślad, wchodzi do jego mieszkania późną nocą i zapala papierosa. Następnie żąda od niego informacji o stanie męża. Gdy nie otrzymuje odpowiedzi, opowiada mu swoją historię. Od trzech miesięcy jest w ciąży z innym mężczyzną. Jeżeli usunie ciążę, nie będzie już miała szans na urodzenie dziecka. Jeżeli jej mąż będzie żył, ona deklaruje dokonanie aborcji. Jeżeli on umrze, ona donosi ciążę i zwiąże się z kochankiem. Na koniec Dorota pyta ordynatora o jego wiarę w Boga. Gdy mężczyzna odpowiada jej, że jego Boga starczy wyłącznie dla niego samego, skrzypaczka żegna ordynatora słowami: „Niech pan poprosi dziś swojego Boga o rozgrzeszenie”[5].
Idąc korytarzem ku swemu mieszkaniu, Dorota spotyka się z Jankiem Wierzbickim, przyjacielem Andrzeja. Ten powiadamia ją, że za tydzień będzie musiał wyjechać z Polski. Oboje wdają się ze sobą w kłótnię na temat Andrzeja[6]. Gdy Dorota jest już sama, przeprowadza eksperyment. Pcha stojącą na stole szklankę herbaty ku krawędzi, w wyniku czego przedmiot rozbija się o podłogę[7]. Słuchając głośnej muzyki, otrzymuje wiadomość głosową od swego kochanka, jednak szybko ją wyłącza[8].
Spotkawszy się z ginekologiem, Dorota deklaruje chęć dokonania aborcji. Otrzymuje bliski termin, po czym spotyka się z kolegą swego kochanka. Ten opowiada jej, że kochanek będzie do niej telefonował[9]. Tymczasem ordynator, przejrzawszy najnowsze wyniki badań dotyczące Andrzeja, wymienia spojrzenie z tajemniczym mężczyzną, po czym zastanawia się, co powiedzieć Dorocie[10]. Nocą do Doroty dzwoni jej kochanek z zapytaniem, czy otrzymała paszport. Dorota stwierdza, że to już nie ma znaczenia i że dokona aborcji. Gdy spogląda jednak na zdjęcie męża z jego wyprawy, odkłada słuchawkę telefonu[11].
Gdy ordynatora znów odwiedza Basia, on opowiada jej o dawnym, tragicznym przeżyciu z okresu II wojny światowej – wybuchu jego poprzedniego domu, w którym zginęła cała jego rodzina[12]. Dorota zaś w szpitalu odwiedza Andrzeja. Gdy wychodzi, tajemniczy mężczyzna śledzi oboje wzrokiem; wówczas Andrzej nagle się pobudza, słysząc dudnienie wody kapiącej z popękanych ścian i sufitu. Dorota znów zajmuje czas ordynatorowi, by powiadomić go o chęci dokonania aborcji. Ordynator jednak decyduje się skłamać wobec Doroty i twierdzi, że jej małżonek umrze[13].
Pewnego dnia Andrzej, leżąc w szpitalu, otwiera oczy. Obserwuje, jak w leżącej niedaleko szklance kompotu skąpana jest pszczoła. Ta jednak walczy o życie, wspinając się po słomce, po czym wychodzi na powierzchnię. Andrzej spotyka się z ordynatorem, dziękując mu za uratowanie życia i ocalenie dziecka Doroty[14].
Dekalog II jest nominalnie drugą częścią cyklu filmów telewizyjnych Dekalog, nakręconych przez Krzysztofa Kieślowskiego według scenariusza napisanego przezeń wraz z adwokatem Krzysztofem Piesiewiczem. Pomysł na Dekalog II Piesiewicz zaczerpnął ze wspomnień z dzieciństwa:
Latem okna naszego domu na wsi były otwarte na oścież. Do środka raz po raz wlatywały pszczoły lub osy. Jeśli akurat trafiły na kompot, krążyły wokół szklanki, a potem lądowały na jej krawędzi, schodziły do wnętrza i często wpadały do słodkiego płynu. Obserwowałem, jak prawie topiły się, a potem wolno gramoliły po szklanej ścianie, wychodząc cało z sytuacji, wydawałoby się, bez wyjścia[15].
Prace scenariuszowe nad Dekalogiem II były rozwinięciem tego pomysłu. Kieślowski i Piesiewicz, pisząc scenariusz, utknęli na scenie ukazującej przełom w chorobie Andrzeja. Ponieważ obu scenarzystom banalne wydawałoby się obwieszczenie pomyślnego wyniku badań przez lekarza, Kieślowski i Piesiewicz postanowili obrazowo przedstawić ów przełom za pomocą wspomnianego wizerunku pszczoły w szklance kompotu[16]. Kieślowski, pracując nad stroną estetyczną filmu, sięgnął z kolei ku innemu źródłu inspiracji; łuszcząca się farba na ścianach szpitala była nawiązaniem do filmu Szpital (1977) tego samego reżysera[17].
Rolę ordynatora zagrał doświadczony aktor Aleksander Bardini. Po jego śmierci Kieślowski stwierdził, że owa postać istniała w scenariuszu „tylko dlatego, że istniał Bardini. Gdybym go nie znał, nie wymyśliłbym tej postaci”[18]. Dekalog II we wspomnieniach Piesiewicza jawił się jako „najbardziej enigmatyczna” część cyklu, „jeśli chodzi o odwoływanie się do przykazań jako drogowskazów. Nawet powiedziałbym samokrytycznie, że struna jest bardzo mocno naciągnięta”[15].
Zdjęcia do Dekalogu II nakręcił Edward Kłosiński. Współpracę z reżyserem wspominał dobrze, przy czym zaznaczał: „Bohaterem filmów Kieślowskiego może być człowiek prosty, lecz Kieślowski nigdy nie potraktuje go z góry”[19].
Dekalog II był na ogół pozytywnie oceniany przez krytyków. Eva M. Stadler pisała, że ów film „znakomicie ilustruje montażowe mistrzostwo Kieślowskiego oraz jego specyficzny rodzaj realizmu, w którym to, co niewidzialne, zostaje przywołane, a to, co niezgłębione, osiągnięte poprzez drobiazgową analizę materialnej rzeczywistości”[20]. Marek Lis również dowodził biegłości reżyserskiej Kieślowskiego, zwracając uwagę na zastosowany przezeń traveling utopijny, „przenoszący narrację w inny czas i miejsce, być może jedynie w sferę niespełnionych marzeń i tęsknot”[21]. Zdaniem Wally’ego Hammonda z magazynu „Time Out” siła filmu bierze się z „precyzyjnego, oszczędnego nakreślenia postaci i okoliczności”, w jakich się spotkały[22]. Sceptyczniej do filmu podeszła Ewelina Wejbert-Wąsiewicz, która podkreślała zawarty w Dekalogu II „relatywizm norm moralnych i religijnych”, ale również koncentrację reżysera bardziej na uczuciach mężczyzn aniżeli na emocjach brzemiennej Doroty[23].
Joseph Cunneen stwierdzał, iż kłamstwo ordynatora ma zasadniczy wpływ na jego wewnętrzną przemianę: „nie tylko uratował pacjenta, ale jego afirmujące życie kłamstwo przynosi wewnętrzną przemianę jego dotychczasowej samotnej egzystencji”[24]. Jak twierdziła Ruth Perlmutter, w owej kluczowej przemianie (tak jak w całym cyklu Dekalog) ważną rolę odgrywa tajemniczy mężczyzna grany przez Artura Barcisia, występujący w Dekalogu II jako szpitalny laborant[25].
MarekM.LisMarekM., Biblia w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego i milczenie teologów, [w:] StefanS.Szymik (red.), Biblia kodem kulturowym Europy, Lublin: Wydawnictwo KUL, 2013, s. 239–247, ISBN 978-83-7702-625-0.
RuthR.PerlmutterRuthR., Testament of the Father: Kieslowski’s „The Decalogue”, „Film Criticism”, 22 (2), 1997, s. 51–65, ISSN0163-5069 [dostęp 2021-04-11].
Eva M.E.M.StadlerEva M.E.M., Visual Reverberations: Decalogue Two and Decalogue Eight, [w:] EvaE.Badowska, FrancescaF.Parmeggiani (red.), Of Elephants and Toothaches: Ethics, Politics, and Religion in Krzysztof Kieslowski’s ‘Decalogue’, New York: Fordham University Press, 2016, s. 80–94, ISBN 978-0-8232-6710-1.
PiotrP.ŚmiałowskiPiotrP., Utrwalić to, co ulotne, „Kino”, 42 (488), 2008, s. 88–89 [dostęp 2021-04-11].