Polska roku 1947. Do kraju powraca inżynier Andrzej Uriaszewicz. Przyjeżdża tylko po to, aby wydobyć i przemycić ukryty podczas wojny obraz słynnego włoskiego malarza Veronese pt. Uczta Baltazara. Skrytka w ruinach jest jednak pusta. Przy pomocy swojego wspólnika – kombinatora Hazy, Uriaszewicz podąża tropem obrazu. Na pewnym etapie, dla ułatwienia poszukiwań podejmuje pracę jako nauczyciel fizyki w prowincjonalnej szkole. Zakochuje się również w tancerce Halinie Stępczyńskiej. Coraz bardziej przy tym angażuje się w życie odbudowującego się kraju, gdzie w końcu decyduje się pozostać, a kiedy odzyskuje obraz – postanawia przekazać go muzeum. Jednak jego wspólnik ma inne plany: wykrada Uriaszewiczowi podstępem drogocenne płótno i próbuje z nim uciec za granicę przez Bałtyk. Jego eskapada kończy się jednak tragicznie – Haza tonie, a Uczta wraz z nim pogrąża się w odmętach. Uriaszewicz jest wówczas już cenionym pracownikiem portu w Oliksnej na Ziemiach Odzyskanych, gdzie przyjeżdża do niego ukochana Halina. W zakończeniu również okazuje się, iż rzekomo cenny obraz był jedynie kopią słynnego dzieła, które kilkadziesiąt lat wcześniej zostało sprzedane przez polskiego właściciela za granicę.
Film był pierwszą z trzech kolejnych ekranizacji prozy Tadeusza Brezy stanowiących adaptację jego „socrealistycznej, pełnej schematów powieści”. Uwagę zwracały udane zdjęcia dwóch debiutantów (Bogusława Lambacha i Sergiusza Sprudina). Poza tym film spotkał się ze słabym odbiorem – krytyka wytykała liczne słabości i niedociągnięcia, a towarzyszył temu brak zainteresowania ze strony publiczności[1]. Powstał nawet kalambur – Nie uczta Baltazara, sami się uczta, który Marek Hendrykowski przypomina w związku z widoczną w kinie socrealistycznym niechęcią do czerpania z wzorców i osiągnięć dawniejszej sztuki filmowej[2].
Tytułowy obraz Uczta Baltazara istnieje naprawdę, jednak wbrew temu, co wynika z fabuły filmu, Veronese nigdy nie był autorem takiego dzieła. Motyw uczty kilkakrotnie pojawiał się w historii światowego malarstwa, malowali go m.in. Anglik John Martin i Amerykanin Washington Allston. Jednak najsłynniejszy obraz o tym tytule wyszedł spod pędzla Rembrandta. Płótno to nigdy nie znajdowało się w Polsce i nie było własnością prywatną. Najprawdopodobniej autor pierwowzoru scenariusza – Tadeusz Breza, zmienił autora dzieła na mniej znanego malarza (choć również wybitnego), aby uwiarygodnić istnienie arcydzieła tej klasy na ziemiach polskich.
Przypisy
↑Krzysztof Kucharski, Kino polskie 1945-1959, Toruń 2008, s. 42.
↑Marek Hendrykowski, Refleksje człowieka medialnego, „Kwartalnik Filmowy” 2002, nr 37-38, s. 248-260.
Bibliografia
Kinematografia w Polsce Ludowej. Filmowy Serwis Prasowy, Warszawa 1975
Krzysztof Kucharski, Kino polskie 1945-1959. Toruń 2008