Psalm dobrej woli
Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Jan Matejko
|
Autor
|
Zygmunt Krasiński
|
Typ utworu
|
poemat
|
Data powstania
|
1848
|
Wydanie oryginalne
|
Miejsce wydania
|
Paryż
|
Język
|
polski
|
Data wydania
|
1850
|
|
|
Psalm dobrej woli – piąty i ostatni z Psalmów przyszłości napisany przez Zygmunta Krasińskiego w 1848 roku.
O utworze
Psalm składa się z sześciu części nierównej długości. Ostatnia z części zajmuje prawie połowę poematu. Każda rozpoczyna się inwokacją: Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie!, a kończy wezwaniem: Teraz, gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w Niebie / Po nad lat zbiegłych dwoma tysiącami, / Daj nam, o Panie, świętemi czynami / Wśród sądu tego samych wskrzesić siebie![1]
Utwór został napisany jedenastozgłoskowcem i liczy sobie 277 wersów[1].
Treść
Poeta dziękuje Bogu za tysiącletnie, chrześcijańskie, dzieje Polski, za przeszłość, która niesie miłość, gardzi grabieżą, nie pragnie zdobyczy. Kiedy Polacy zstąpili w porozbiorowej doliny otchłanie, choć ich nie było, przecież bywali na polach walk. Rzekome trupy okazywały się duchami. Bóg powołał Polaków do pełniejszego żniwa. Ujął im ziemi, a spuścił niebiosa. Lecz zostawił wolną wolę, bo każdy naród i każdy człowiek z własnego wyboru idzie torem Bożego zamysłu. Kiedyś umiłowana przez Boga Jerozolima miała być królową pogańskim katom. Lecz zapamiętała się w pragnieniu zemsty nad nimi i dotąd płacze jako wdowa, że Mesjasz nie ścina plemion toporem, ale wziął krzyż w zmartwychwstałe dłonie i nim obala światy. Ci którzy dopuścili się rzezi i zaborów stoją nadzy w świetle swych czynów. Kończą bezpłodnie własną śmiercią. Każdy bowiem kto się dopuścił zdrady wobec Bożego Słowa, przepada, jak niegdyś miriady aniołów[2].
Polacy tymczasem stoją nad otchłanią na wąskim przesmyku. Skrzydła już im rosną ku zmartwychwstaniu. Tymczasem przepaść – śmierć wieczna – kipi pychą i złością, zabójstwami i bluźnierstwem. Jeśli stojący uczynią ku niej krok, znajdą się na dnie nicości. Poeta chce wołać Boga o pomoc, ale wie, że to godzina próby: wszystko nam dałeś, co dać mogłeś Panie. Prosi więc, by Bóg wspomniał, że Polacy jeszcze przed rozbiorami czcili Jego nakazy i przyjęli matkę Jego Syna na Królową polską. Miliony umarły z jej imieniem na ustach. Niech więc teraz, ubrana w zmarłych chmurę modli się, by szatani lub ludzie podli nie związali stóp dążącym ku Bogu. Otoczona wieńcem dusz zmarłych Matka Boża wznosi się ponad drogi mleczne i poza słońca. Klęka przed tronem Bożym wśród serafów. W dłoniach trzyma dwa puchary: krwi Chrystusowej i krwi wylanej w ciągu dziesiątków lat przez ofiary potrójnego kata Polski. Przepaść tymczasem huczy śmiechem. Nie widzi, co dzieje się w górze. Poeta prosi o czystą wolę Ojca, Syna i Ducha. Tego który nakazał ludzkiej istocie, by przeanielała się przez moc ofiary, a Polsce, by wprowadziła ludy w miłość i pokój. Do Niego zanoszą prośby ci, którzy przed Bogiem stają z prostotą dzieci, a przed światem z mieczem, by walczyć z wrogiem. Zawieszeni pomiędzy otchłanią a Królestwem Bożym, razem ze swą Królową błagają: stwórz w nas serce czyste – / Odnów w nas zmysły – z dusz wypleń kąkole / Złud świętokradzkich – i daj wiekuiste / Śród dóbr Twych dobro – daj nam dobrą wolę![3]
Przypisy
Bibliografia
- Zygmunt Krasiński: Dzieła literackie. T. 1. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1973.
- Zygmunt Krasiński: Dzieła literackie. T. 3. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1973.
- Zygmunt Krasiński: Pisma Zygmunta Krasińskiego. T. 3. Mikołów, Częstochowa: Karol Miarka, 1912.
- Zbigniew Sudolski: Zygmunt Krasiński. Warszawa: Wiedza Powszechna, 1974.