Akcja filmu (autobiografii reżysera, którego ojciec zmarł po długiej i wyniszczającej chorobie alkoholowej)[1] toczy się w latach 90. XX wieku. Film opowiada dziecięce lata Tomka Malinowskiego (debiutujący na ekranie Teodor Koziar), chłopca mieszkającego ze swoją nadopiekuńczą matką Heleną (Weronika Książkiewicz) i kolekcjonującego klocki Lego[2]. Chłopiec tęskni do swojego ojca Alka (Maciej Stuhr), pracującego w Stanach Zjednoczonych prezentera radiowego, który obiecuje Tomkowi, że zabierze go do Stanów[2]. Kiedy Alek w końcu przyjeżdża do Polski, stopniowo rozczarowuje syna; najpierw perspektywa emigracji do Stanów Zjednoczonych staje się czczym marzeniem. Później Alek – zatwardziały antykomunista, który opuścił Polskę po stanie wojennym i pracował w Stanach jako zwykły sprzątacz – stacza się w alkoholizm[2]. Alek traci pracę i stopniowo swym agresywnym zachowaniem terroryzuje zarówno Helenę, jak i zaniedbywanego Tomka[2][3]. Ojciec traci resztki autorytetu u syna, który po ostracyzmie ze strony dawnych przyjaciół, poważnych kłopotach w nauce i rozstaniu ze swoją młodzieńczą sympatią Martą (Oliwia Gołębiowska) podejmuje decyzję o rozstaniu z ojcem i wyjeździe wraz z matką do babci[1].
Produkcja
Konrad Aksinowicz, reżyser filmu, był długo wychowywany przez ojca-alkoholika i cierpiał na tzw. syndrom DDA. Aksinowicz jednak podkreślał: „Nie chcę, żeby to była tylko moja historia, a każdej z osób, które się poczuwają. Dedykuję ten film ojcu i na końcu pojawia się moje rodzinne zdjęcie, ale to hybryda prawdziwych zdarzeń i wymyślonych”[4]. Film cechuje zmienność nastroju: od idyllicznego kina obyczajowego – jak podkreślał reżyser – stopniowo przechodzi w horror. „Chciałem pokazać, że człowiek miał też swoje życie, ale potem musiał wracać do domu, a niektóre dramaty działy się poza kadrem. […] Nie ma szyby, pojawia się krew. Nagle to mieszkanie staje się strefą wojny”[4].
W rolę ojca Tomka wcielił się Maciej Stuhr, który starał się zerwać ze swoim wizerunkiem aktora komediowego (co czynił już w PokłosiuWładysława Pasikowskiego i ObławieMarcina Krzyształowicza)[5]. Aksinowicz pokazywał Stuhrowi autentyczne nagrania wideo, przedstawiające własnego ojca zarówno w stanie trzeźwości, jak i pijaństwa[4]. Jak podkreślał reżyser, na planie części osób zdarzało się płakać z powodu podobnych doświadczeń. „W styczniu [2021], kiedy zszedłem z leków i zobaczyłem film, łzy same zaczęły lecieć” – mówił Aksinowicz[5].