Początkowo wiersz miał tytuł Modlitwa. O wschodzie słońca. Zgodnie z zamierzeniem autora, był monologiem chłopca porzuconego przez dziewczynę. Dopiero po przyjęciu go jako tekstu piosenki, wydźwięk stał się bardziej ogólny, a pieśń – zgodnie z określeniem Krzysztofa Gajdy – stała się „hymnem Dobra w czasach pogardy”[3].
W 1980, kiedy powstawała „Solidarność”, Kaczmarski otrzymał tekst piosenki w paczce od przebywającego na emigracji w Szwecji Tenenbauma. Przekazał go Gintrowskiemu, który napisał do niej muzykę. Kaczmarski uważał „Modlitwę...” za credo na czas solidarnościowej walki[1]. Piosenka stała się jednym z hymnów Solidarności[2]. Przemysław Gintrowski bardzo cenił ten utwór i zaczynał od niego większość swoich koncertów[1]. Piosenka ta jest ewenementem w repertuarze Jacka Kaczmarskiego, jako jedyny utwór, do którego nie napisał ani tekstu, ani muzyki, ale wielokrotnie go wykonywał i wydawał na nagraniach[3].
Modlitwa o wschodzie słońca otwierała jeden z programów tria Gintrowski-Kaczmarski-Łapiński Muzeum[3], i znalazła się na zarejestrowanym w 1981 albumie koncertowym Muzeum[4]. W tym samym roku piosenka, w wykonaniu Gintrowskiego i Kaczmarskiego, znalazła się w ścieżce dźwiękowej filmu Janusza ZaorskiegoDziecinne pytania[5][6].
W 2015 roku utwór znalazł się w programie VII Koncertu Niepodległości, edycja "Rok 1980" w Muzeum Powstania Warszawskiego[16]. W 2016Modlitwa... znalazła się na maksisinglu Kultu pt. Wstyd. Suplement 2016[17]. W tym samym roku została „hymnem” Komitetu Obrony Demokracji, jednak – ze względu na sprzeciw rodziny nieżyjącego już Przemysława Gintrowskiego – utwór mógł być na spotkaniach KOD-u jedynie recytowany. Zgodę na takie użycie tekstu wyraził, w imieniu ciężko chorego Natana Tanenbauma, jego syn Jakub[2].